Dwudziesta Dziewiąta Niedziela Zwykła 16 – 10 – 2016

2016-10-16 21:28

EWANGELIA (Łk 18, 1-8)

Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać: «W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która  przychodziła do niego z prośbą: „Obroń mnie przed moim przeciwnikiem”. Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: „Chociaż Boga się nie boję ani się z ludźmi nie liczę, to jednak ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie”». I Pan dodał: «Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?».

 

Wdowa wierzyła w możliwość znalezienia sprawiedliwości u tego, kto za sprawiedliwego nie uchodził. Jej wiara pozwalała wytrwale zwracać się wciąż z tą samą prośbą. Jezus przez tę przypowieść zapewnia, że Bóg - Ojciec Sprawiedliwy - odpowie na prośby swoich wiernych. Powstaje jednak pytanie o naszą wiarę, gdy Bóg według naszego mniemania nie rozwiązuje przedstawianych spraw i żądań od ręki. Czy umiemy wówczas z wiarą oczekiwać na dobro, którego się spodziewamy? A może już dawno pogrzebaliśmy w naszych sercach wiarę nie tylko w wysłuchanie naszych próśb, ale także w sprawiedliwość Boga? Jeżeli tak jest, to już zapewne nie tylko odrętwiały nasze ręce czy kolana, ale i nasze serca, a więc nasza miłość.
Jezu, nie wstydzę się klękać i dzień w dzień prosić mojego Ojca o potrzebne dobro. Wierzę w Jego sprawiedliwość oraz miłość. Pamiętam jednak, że to ma się stać Jego wola, a nie moja.

Wpisz swój tekst tutaj...